Kiedy wpadliśmy na pomysł uruchomienia pierwszej sieci skuterów elektrycznych w Polsce, wiele osób pukało się w głowę i mówiło: „skutery elektryczne na minuty w Polsce!? To nie na ten klimat! To nie Rzym”. Jednak udało się. Drugi sezon zamknęliśmy z flotą liczącą ponad 1000 pojazdów i usługą dostępną w 5 europejskich krajach.
Poznaliśmy się na Wojskowej Akademii Technicznej, gdzie razem studiowaliśmy. Wszyscy mieszkaliśmy w tym samym akademiku. Paweł studiował Systemy Informatyczne oraz Elektronikę i Telekomunikację, Marcin - Systemy Informatyczne, a Kamil - Elektronikę, z której obronił tytuł doktorski.
Tuż po studiach każdy z nas trafił do korporacji. Na sam pomysł wpadł Marcin, którego dojazdy do pracy i stanie w korkach coraz bardziej denerwowały. Zmiast narzekać, postanowił rozwiązać ten problem. – Stojąc w korku zatęskniłem za swoim motocyklem i pomyślałem, że wiele innych osób, które w tym momencie siedzą w sąsiednich samochodach też pewnie oddałoby wiele za dwa koła, którymi mogliby się stąd wydostać. A gdyby tak każdy mógł wypożyczyć skuter i dojechać nim, gdzie chce? Pomyślałem, że to właśnie jest pomysł na biznes dla nas – wspomina Marcin. Paweł jako zapalony fan jednośladów i doświadczony motocyklista szybko podłapał temat i wspólnie z przyjacielem Kamilem szybko zaczęliśmy go modyfikować i dostosowywać do kolejnych wizji. Siedliśmy we trójkę i napisaliśmy biznesplan. Bez sponsora, bo chcieliśmy być niezależni. Pieniędzy na start trochę jednak zabrakło, więc Marcin wziął kredyt. Wszystko złożyło się w logiczną całość – skutery to wygoda i szybkość przemieszczania się, a jednocześnie bezpieczeństwo.
Blinkee dziś
Skąd pomysł, by Europa jeździła skuterami na baterię?
System elektrycznych skuterów na minuty to nie tylko sposób na szybką komunikację po zatłoczonym mieście, ale również styl życia. Wszystkich nas meczą zakurzone ulice, a o problemie smogu mówi się coraz więcej. Nasze rozwiązanie jest alternatywą dla walki z zanieczyszczonym powietrzem, korkami i nieoptymalnym systemem komunikacji miejskiej. Walczymy o smart city!
Od pomysłu do biznesplanu
– Można policzyć koszty i ewentualne zyski, ale jeśli robi się coś pioniersko to nigdy nie wiadomo, jak potencjalni użytkownicy do tego podejdą. Nie mieliśmy innego wyboru jak po prostu zrealizować pomysł, oddać go do użytku i zobaczyć, co będzie się działo – mówi Marcin. Znajomi, biznesowi czy prywatni, nie szczędzili nam krytyki mówiąc, że pomysł jest niepoważny i bardzo ryzykowny, bo Polacy nie są gotowi na skutery do wynajęcia na minuty. – Ale się uparliśmy, w myśl zasady, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
Domowa produkcja
Postanowiliśmy swój biznes zbudować od zera, tzn. samodzielnie złożyć skutery, na których w pierwszej kolejności mieli jeździć warszawiacy. Kamil zaprojektował i zbudował elektronikę, stworzył także model aplikacji mobilnej, która miała obsługiwać cały proces korzystania z maszyn. Chodziło o to, by mieć całkowity wpływ na funkcjonalności, które teraz i w przyszłości będą mieć ich skutery. – Nie było czasu na szukanie jakiegoś specjalnego miejsca do prac montażowych, więc ku rozpaczy naszych żon rozłożyliśmy linię produkcyjną u Pawła w domu, choć z linią nie miało to nic wspólnego – żartuje Marcin. Firma wypuściła na warszawskie ulice pięć z sześciu złożonych skuterów dokładnie 8 marca 2017 roku.
Co się stało z szóstym skuterem? Jeden z założycieli późno w nocy czyścił pojazd ostatni raz przed poranną premierą. Niestety nie zauważył, że maszyna jest włączona i niechcący dodał gazu. Skuter zatrzymał się na pobliskiej latarni. Jego remont trwał tydzień. – Na szczęście dziś opowiadamy sobie to już tylko jako firmową anegdotkę – mówi Marcin.
Pierwsze kroki
Usługę uruchomiliśmy 8 marca 2017 r. w Warszawie - testowo. Było to pierwsze tego rodzaju przedsięwzięcie w stolicy, a nawet na terenie całego kraju. Na ulice Warszawy wyjechało 5 skuterów - czuliśmy wielką dumę!
Po 3 miesiącach, gdy okazało się, że mieszkańcy chcą i umieją jeździć na skuterach, ich liczba wzrosła z 6 do 50 sztuk. Zrozumieliśmy, że rozwinięcie rynku elektromobilnego w Polsce jest dla nas priorytetem. Chcieliśmy zarazić jak najwięcej osób naszą ekowizją - intensywnie poszukiwaliśmy partnerów lub inwestorów, którzy kupią skutery i oddadzą je pod zarządzenie naszej marki, w zamian otrzymując przychody.
blinkee.city w liczbach
Od początku działalności rozbudowujemy naszą flotę. W 2020 r. w zaledwie 4 miesiące zwiększyliśmy liczbę hulajnóg- naszego najnowszego produktu aż o 334%.
Rozrost w tempie błyskawicy
Wszystko potoczyło się niezwykle szybko. Po roku Blinkee miało w swojej flocie ok. 1000 skuterów i pojawiło się także w europejskich miastach. A już w 2018 r mieszkańcy Rzeszowa mogli wypożyczyć rowery miejskie i elektryczne blinkee.city. Jako firma dążyliśmy do zapewniania jak najbardziej kompleksowej usługi. Rok później wprowadziliśmy kolejny pojazd, który sprawił, że przemieszczanie się w miastach stało się jeszcze prostsze, przyjemniejsze. Prawo jazdy i umiejętność kierowania skuterem nie były już potrzebne. Staliśmy się liderem na rynku i jedynym takim brandem na świecie, oferującym 3 rodzaje pojazdów elektrycznych. Hulajnogi elektryczne Blinkee zrewolucjonizowały polski sharing i sprawiły, że nasz (początkowo) niewielki startup ma szansę stać się światowym gigantem działającym na ogromną skalę. Aktualnie można nas znaleźć w ponad 35 polskich miastach i w 9 europejskich metropoliach.
Znajdziesz nas w:
Pierwsza zagraniczna ekspansja pojazdów Blinkee miała miejsce już w 2017 roku. Obecnie jesteśmy w 9 europejskich krajach i mamy apetyt na więcej!
Pojawianie się kolejnych pojazdów w Blinkee:
W 2017r. jako flagowy produkt wprowadziliśmy skutery elektryczne, do których sami zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy elektronikę oraz aplikację mobilną. W 2018r. wprowadziliśmy rowery miejskie i elektryczne, które wzbogaciły rzeszowską flotę skuterów. Pojawienie się w 2019 r. hulajnóg elektrycznych Blinkee znacznie wpłynęło na dynamiczny rozwój firmy i szerzenie kompleksowej usługi wśród mieszkańców polskich i zagranicznych miast.
Współzałożyciel
Współzałożyciel
Współzałożyciel
Wiceprezes Zarządu